Jak zarządzać "spamerami sloganów" przy podejmowaniu strategicznych decyzji o długoterminowych konsekwencjach?

Pracuję w szybko rozwijającej się organizacji. Mamy kilka sloganów, które ludzie spamują, aby uzasadnić decyzje. Wyobraź sobie, że mamy strategiczne spotkanie, debatujemy nad tym, czy rozwiązanie jest lepsze od innego, a ktoś wstaje i mówi "Zrób to!" lub "Myśl inaczej!*". Te slogany są czasem powtarzane jak mantra i stały się wyjaśnieniem dla niektórych krytycznych decyzji. Co więcej, są to decyzje strategiczne, a ich prawdziwy wpływ zostanie zmierzony za kilka lat; tymczasem ci "spamerzy sloganów" zyskują widoczność i wpływy wykraczające poza ich rozumienie i zalety.

Jak mogę sobie poradzić z "spamerami sloganów", nie brzmiąc pedantycznie, odwrotnie, a nawet jak enabler? Komentowanie sloganu może równie dobrze przerodzić się w branie odpowiedzialności za dogłębną pracę nad wyjaśnieniem, dlaczego nie ma to sensu - a kiedy ja się tym zajmę, spamerzy sloganów będą się tym zajmować, wykładniczo.

Jak radzisz sobie ze spamerami sloganów i łagodzisz ich skutki?

Rozwiązanie

Jak radzisz sobie ze spamerami sloganów i łagodzisz ich skutki?

Grać głupka. Pozwólcie, że powiem wam cztery słowa, które przeraża każde brzęczące słowo aficionado lub konsultant:

Co to znaczy?

Tego typu slogany i mantry zazwyczaj reprezentują ideał lub postawę, a nie plan. Wiele z nich zostało tak nadużywanych, że są w zasadzie bez znaczenia. "Po prostu to zrób?" Prawdopodobnie wszyscy jesteście na spotkaniu, żeby "to zrobić". Dowiedzenie się, co robić i jak to robić, jest prawdopodobnie powodem, że jesteś nawet w (wirtualnym) spotkaniu, aby rozpocząć. "Myślisz inaczej?" Jeśli miałbyś zamiar zrobić to, co zawsze robiłeś, nie dyskutowałbyś o niczym.

Nie chodzi o to, aby podważać hasło lub stwierdzenie, ale o to, aby zadać im pytanie, jak to się odnosi do tematu, który omawiasz. Właściwie to umniejszanie własnego rozumienia często może się tutaj sprawdzić, spróbuj "Nie jestem pewien czy rozumiem, nie mam zbyt wiele [kontekstu na / tle w / ...], czy mógłbyś wyjaśnić jak to się odnosi do X?*". Proszenie kogoś o wyjaśnienie jest zawsze w porządku, ale ten rodzaj fałszywej skromności jest techniką, którą powinieneś stosować oszczędnie. Może się ona wydawać protekcjonalna, jeśli się ją przesadza.

Powinno to w większości przypadków usuwać wiatr z żagli ludzi, którzy wydają tego rodzaju mądrość, starając się, aby ich wkład był widoczny. Myślę, że masz do czynienia z ludźmi, którzy starają się uniknąć sensownego badania ważnej decyzji, mówiąc po prostu "idź na to". Ci ludzie podejmują większy wysiłek, ale istota jest taka sama: brzęczenie nie jest powodem do robienia czegokolwiek. Podane przez ciebie przykłady mogą sprowadzać się do "zaryzykujmy". W większości korporacji, które z natury są niechętne ryzyku, sentyment ten zazwyczaj nie leci, ale kanapowanie go w buzzwach często może spowodować, że ludzie stracą głowę.

Sposób, w jaki można się z tym uporać, to przeniesienie go z powrotem do istoty sprawy. Jeśli ktoś mówi "po prostu zrób to", przeciwstawiasz się temu, zmieniając ostrość dyskusji. Mówisz takie rzeczy jak:

  • Czy wtedy jesteśmy gotowi zaakceptować ryzyko X i Y, o którym rozmawialiśmy?
  • Czyli czujemy się komfortowo ze zwiększonymi kosztami, które by to pociągało za sobą?
  • Jestem cały za innowacjami, ale* jesteśmy tutaj, ponieważ chcieliśmy się upewnić, że rozumiemy wpływ na [naszych klientów / zespół IT / ...}.
  • Dzięki za zastrzyk energii Jack, ale* naprawdę chcę dotrzeć do sedna [sprawy]
  • Też chciałbym to zmienić, ale naprawdę uważam, że powinniśmy wysłuchać Sandy na temat tego, co mówiła o X. Sandy, to, co powiedziałaś, było najważniejsze...
  • Jestem pewien, że nasi klienci myśleliby o nas zupełnie inaczej, gdyby strona upadła, a my nie mieliśmy kopii zapasowej, więc jak możemy...

Większość z nich wymaga przyzwoitej ilości kapitału na tych spotkaniach, żebyś mógł się trochę odsunąć. Zazwyczaj oznacza to albo bycie na tym samym lub wyższym poziomie, co ci spamerzy sloganów, albo bycie uznanym za twoją ekspertyzę na dany temat. Jeśli tak nie jest, trzymaj się raczej zadawania pytań niż kontrolowania spotkania. Jak zawsze, idź z czymś, co pasuje do Twojego stylu, ale także do kultury Twojej firmy. Szczególnie ta ostatnia jest raczej pasywna i agresywna.

Przykład Sandy może być szczególnie skuteczny, ponieważ daje komuś innemu głos i może zachęcić go do większego zaangażowania. Jest to świetny sposób na wsparcie mniej doświadczonych kolegów, którym może brakować pewności siebie lub nie mogą dojść do głosu, po prostu nie przesadzajcie.

[Jak mogę uniknąć] brzmienia pedantycznie, kontrargresywnie, a nawet jak środek wspomagający?

Tak długo, jak jesteś profesjonalistą, nie zwalniaj ludzi z pracy i jasne jest, że starasz się rozwiązywać problemy, a nie "tylko narzekać", to nigdy nie powinno być problemem. W pewnym sensie wykorzystujesz typową reakcję "starego pierda odrzucającego nowe pomysły": "To brzmi świetnie, ale tu, w prawdziwym świecie...". Tak długo, jak długo upewniasz się, że nie natkniesz się na taką sytuację, kiedy ponownie skupisz się na dyskusji, powinno być dobrze.

Jeśli jesteś w zespole lub organizacji, w której po prostu starasz się znaleźć rozwiązanie lub kwestionujesz myślenie życzeniowe negatywnie wpływa na Twoją reputację, prawdopodobnie nadszedł czas, aby przejść dalej. Rozwijanie się w firmie, w której spamerzy sloganów są powszechnym zjawiskiem lub, co gorsza, kierownictwo wymaga zupełnie innego podejścia i nie jest to firma, z którą mam duże doświadczenie ani na którą mam cierpliwość. Wygląda na to, że ty też nie, ale jest wiele powodów, dla których ktoś mógłby chcieć się tego trzymać w takiej sytuacji. Byłby to jednak temat na osobne pytanie.


  • Jak DanCrumb wskazał, dobrą wskazówką jest również unikanie używania tutaj słowa "ale":

Możesz potwierdzić, że coś powiedzieli, a potem po prostu wrócić do tego, co było wtedy omawiane. Możesz również użyć go jako sygnału, że części pomieszczenia się nudzą i starać się przytulić rzeczy bliżej podjęcia decyzji.

Nierzadko zdarza się, że tacy ludzie robią dużo z tego słowa, ale (jak w koncepcji "nie, ale" > "tak, i"), więc nawet zastąpienie go "chociaż" może pomóc.

Komentarze (9)

Bądź pierwszym, który zadzwoni.

Przedstawiając pomysł lub rozwiązanie poprzedź je mantrą.

Pomyślmy inaczej! Dlaczego nie zrobić X, żeby rozwiązać Y

Skutecznie powstrzymujesz spamerów przed używaniem sloganu lub w minimalnym stopniu jesteś teraz częścią tych, którzy go używają i zyskują na widoczności.

Komentarze (4)

Jeśli chcesz po prostu "wygrać" spotkanie, możesz wykoleić się z tego rodzaju rzeczy wystarczająco łatwo, stosując się do rad zawartych w innych odpowiedziach. Ale proponuję, abyście starali się zrozumieć motywacje.

Biurokracja i ty: A Primer

Niektórzy ludzie naprawdę lubią robić rzeczy. Ale jest pewna przeszkoda w załatwianiu spraw: biurokracja Biurokracja nie polega na robieniu rzeczy, to zazwyczaj przepis na nie robienie rzeczy. Może to mieć sens, jeśli np. masz dostęp do ograniczonych zasobów (biurokracja jako filtr/test zaangażowania), i oczywiście jest to śmieszne w przypadku limitu.

Ale jeśli twój proces decyzyjny ma N ludzi z prawem weta w stosunku do zmian, twoja zdolność do robienia nowych rzeczy jest 1/N.

Ludzie na ogół różnią się drastycznie poziomem wrodzonej tolerancji dla biurokracji. Mam coś, co określiłbym mianem większej niż przeciętna tolerancji, pracuję dla agencji rządowej, a większość mojej kariery zawodowej spędziłem na zarządzaniu. To nie jest przypadek. Ale ludzie, którzy byliby przyciągani do "szybko rozwijającej się organizacji", będą prawdopodobnie mieli niską tolerancję dla biurokracji.

Byłem raczej zwolennikiem koncepcji, że nazywam biurokrację "biurokracją", ale jeśli pracujesz w znanej i dobrze zbadanej przestrzeni problemowej, to to to, co nazywam biurokracją, można równie łatwo nazwać "najlepszą praktyką". A nawet jeśli tak nie jest, to w miarę jak przestrzeń problemowa staje się coraz lepiej wykreślona, warto po prostu zacząć kodować niektóre z kluczowych nauk, które z tego wynikają, do procedury (lub kodu). Krótko mówiąc, ma ona tendencję do zwiększania się z czasem. Ale ponieważ zwiększa on wydajność na dobrze wydeptanej ścieżce, coraz częściej uwięziony jest w koleinach własnych kół wagonów.

Raging at the Dying of the Light

Istnieje jednak rodzaj jednostki, której tolerancja na coraz bardziej wymagającą instrukcję obsługi dla firmy jest tak niska, że ma ona pełną reakcję alergiczną na nią. Nawet osoby, które nie znają tego progu, ale znajdują się na końcu spektrum bliżej niego, odczują jego naruszenie i będą się mu opierać.

Więc kiedy ludzie mówią takie hasła, to myślę, że naprawdę mówią, że zdecydowanie wolą jeden koniec przestrzeni wymiany wydajności/kreatywności i że stawiają opór nieuniknionemu dryfowi biurokratycznemu. A co do waszej problematycznej przestrzeni, mogą mieć rację. Albo mogą nie mieć racji. Jeśli tak, spójrzcie na to jako na okazję do poszerzenia swoich horyzontów. Albo zważcie, czy chcecie pracować w takim miejscu. Jeśli się mylą, *powinni ważyć, czy chcą pracować w takim miejscu, czy nie.

Same slogany mogą być asiniczne, ale nie bądź too szybki, by odrzucić stojące za nimi postawy. To znaczy, pewnie, niektórzy pewnie po prostu chcą jeść przy fajnym stole dla dzieci, ale objaśnienie biurokratycznego dryfowania i wrodzonej preferencji unikania go zajmuje dużo czasu (spójrzcie, jak długa jest ta odpowiedź!). O wiele łatwiej jest użyć pithy sloganu, który gestykuluje na pożądanym skupisku pokrewnych pojęć.

Komentarze (7)